Łowimy w strugach deszczu na j. Raduń Duży

Prognozy pogodowe na sobotę nie były zbyt optymistyczne, ale wyszliśmy z założenia z Tomkiem, że jak zwykle przekłamują i tak w porze śniadaniowej byliśmy nad brzegiem naszego miejskiego Radunia. Nad miastem przewalały się nisko gęste, ciemne chmurzyska. Nie wróżyło to nic dobrego... Ale co tam, jak Tomek zakładał silnik to nawet przebiło się słońce...dobra nasza.

 

 Na wodzie kilka łódek, spiningują wszyscy zawzięcie. Okazało się później, że to zawody wędkarskie wałeckiego koła Relax.


Chcąc nie chcąc musieliśmy płynąć po obrzucanych już łowiskach, ale jak za chwilę się okazało,  to żadna przeszkoda. Dla Tomka oczywiście, który wyjął swoje jerki i "głuszył" /ja tak to humorystycznie nazywam/ wodę po kilkunastu minutach ciągnął już szczupaka.


 Taki dobrze 50+ złowiony na lidera firmy SALMO jerka Slidera.


 Dla kajakarzy pogoda też, jak widać, nie ma znaczenia, trenują zaciekle w każdą. Zawody olimpijskie również mogą się odbywać w strugach deszczu...


Tomek już w solidnym deszczu łowi następnego dobrze wymiarowego szczupłego. Tym razem na Skinera ze stajni SALMO. Cieszy fakt, iż polskie przynęty są tak łowne i nie ustępują światowym markom.



No nareszcie mam pierwsze pobicie, niestety "szczypak" około-czterdziestak. Tomek chyba bardziej zrobił fotkę mojej osoby, bo w tym stroju wyglądam jak zmokła targowa przekupka. Deszcz niestety leje ciągle i niemiłosiernie.


 Tomek też coś jeszcze chwycił niewartego wspomnień. Puszczamy jak zwykle szybko niewymiarki, odpływają od razu w głąb jeziora. Mamy w swoich torbach specjalne rozwieracze, szczypce i chwytaki i wyczepienie nawet głęboko połkniętej przynęty nie sprawia kłopotów. Polecamy wszystkim... Mówienie, iż szczupak "tak głęboko połknął przynętę, iż musiałem go zabić" jest nieprawdą i dużym nadużyciem.


 Zrobiłem fotkę dziwnej karawanie przepływającej obok naszej łódki. Co to mogło być...?


 Zakładając, iż mamy wiosnę, maj i drapieżnik powinien trzymać się płycizn i trzciny, postanowiliśmy obłowić spory pas linii brzegowej z szerokim pasem trzciny. Tomek namierzył echosondą spory pas płycizny. Zobaczymy....


Postaliśmy trochę obrzucając różnymi przynętami wokoło i poczułem lekkie puknięcie w blank. Poderwałem i szczytówka wygięła się w mały pałąk. Byłem przekonany, że to okoń ale spokojny hol ukazał na powierzchni sandacza. Taki pięćdziesiątak, niestety złowiony w okresie ochronnym więc szybka fotka i do wody. Cieszy fakt, że jeszcze są w Raduniu, zapolujemy w czerwcu to może się spotkamy znowu...



Spojrzenie w stronę mostu skąd napływają chmury nie wzbudziło w nas nadziei na lepszą pogodę. Zresztą popatrzcie sami...


I jest następna ciekawostka, kładka wędkarska z "altanką". Gość musi spędzać wiele czasu na niej, to i zbudował namiastkę domu. Przynajmniej nie moknie jak my...

 
Nad miastem dosłownie czarno i ciekawe, co mówią nasi najbliżsi o naszej dzisiejszej wyprawie. Pozytywne opinie o rozumie itp nie mają chyba zastosowania...


 Tak po godzince zmieniliśmy stanowiska i wybraliśmy przeciwny brzeg jeziora. Jak to jest super pływać na silniku i wybierać miejsca na jeziorze do obłowienia. Nawet się trochę pogoda poprawiła, przestało padać i na chwilę wyjrzało słońce. I również szybko usłyszałem za plecami plusk, to Tomek złowił kolejnego szczupaka.


Wyjął go swoim ulubionym chwytem "za karczycho" , i znowu przekroczył barierę 50 cm.



Oto Tomek,  bezsprzecznie król dzisiejszej wyprawy. Widać, że zna Raduń jak własną kieszeń i potrafi to wykorzystać. BRAWO!!!


Jeszcze ostatnia ciekawostka, kilka razy mijała nas w oddali dziwna łódź. Myśleliśmy, że przewożono coś na dziobie, ale po zbliżeniu okazało się, że to koledzy wędkarze z Kołobrzegu. Używają tej łodzi do morskich połowów i wysoki dziób chroni przed wysoką falą.

 
Pozdrawiam - Janusz

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Szpital, bezrybie i niezły..."krokodyl"

Rurzyca czy Piława? wędkarski dylemat.

Rozpoczynamy sezon...nareszcie