To "niestety" to może trochę przesadziłem, bo niektórzy wykorzystali dziewięć dni z majowego weekendu. Maj w światku wędkarskim oczekiwany jest z tęsknotą, z tym początkiem, z pierwszym tegorocznym kontaktem z ...wodą. Jezeli chodzi o nas, to sezon trwa cały rok i lżej nam ...czekać. Spining i sezon na szczupaka to zupełnie oddzielna dziedzina wędkarstwa i jest obwarowana tą majową datą. I nad woda pojawiają się wędkarze, którzy przesiedzieli przed telewizorem późną jesień, zimę i przedwiośnie. Stąd w pierwsze majowe dni nad wodą "tłoczno'. Zbyszek i ja postanowiliśmy rozpocząć ten dzień wcześniej tzw. "skoro świt". Oczywiście nad jeziorem byliśmy pierwsi.👍
Zrzucenie łódki, rozpakowanie sprzętu, zaparkowanie samochodu poszło gładko, wiadomo "procedury" /każdy wie co ma robić, nikt drugiemu nie przeszkadza/
Dziesięć, pietnaście minut i nasza łódeczka gotowa do wypłynięcia. Trochę zimno, ja zbyt wcześnie poczułem wiosnę...ale co tam, bywało gorzej.
Woda niestety pokryta stara , gnijącą roślinnością przemieszczającą sie po całym jeziorze. Dużo rzutów przynetą trafiało i zabierało na haki to zielsko. Było to mocno stresujące ... z drugiej jednak strony, wiadomym jest , że szczupak uwielbia takie kryjówki.
Juz tyle razy fotografuję to jezioro i za każdym razem jest inaczej, ale zawsze pozytywnie...nawet na glony patrzę...przyjaźniej /pod każdą kępą widzę drapieżnika😁😁/
Jak już pisałem powyżej, pojawiają sie pierwsi, inni łowcy. Zdawkowe powitania, pytania o połowy i raczej szybko się oddalamy.
Pojawił się też nasz przyjaciel Roman zwany "Krukiem". Roman ma teorię o szczupakach rozpoczynających żerowanie w południe, ja jednak myślę, że chodzi bardziej o wstręt do wczesnego wstawania. Dyskusje trwają....😂😂
Pływalismy, rzucaliśmy...i nic. Jakieś puknięcia, szarpnięcia, ale nic się nie podczepiło. Zbyszek jedynie pod koniec łowienia założył koronę "króla polowania" łowiąc okonia 28,5 cm. Słowami " my tu jeszcze wrócimy" zakończyliśmy ten fajny, majowy dzień.
Dzień drugi.
"Zupa" na wodzie jakby treściwsza, gęściejsza. Gdzie tu rzucić przynętę? Gruszka klnie z tyłu, bo co chwila pływające rośliny owijają śrubę silnika uniemożliwiając pływanie. Szukamy tzw. "oczek", wolnych miejsc w które można posłać przynetę.
Miałem to szczęście, bo już w drugim rzucie poczułem uderzenie, znane mi bardzo, długo wyczekiwane. Jest!!!! pierwszy tego roku. Maluch 52 cm, szybko wypuszczony z przykazaniem "zawołaj babcię"😂😂😂
Roman na swój statek dzisiaj wziął kolegę Edwarda, który złowił szczupaka 58 cm. Kruk niestety nic...
Miałem i ja swoją "majówkę", Szczupaczek 56 cm złoowiony pod koniec wędkowania. Fotka, i szybko w dobrym zdrowiu opuścił łódkę.
Roman tym razem zrobił kilka zdjęć i podzielił się ze mną. To poniżej, jego autorstwa udowadnia nadal, że dieta jaką stosuje Gruszka jest co najmniej słaba. Sami zobaczcie ...zanurzenie łódki. Zbyszku...więcej warzyw😂😂😂
Już w samo południe, zacząłem się bawić "paprochami"/małe przynety/ i wydłubałem kilkanaście okonków, ten był największy.
Pozegnam się z Wami zdjęciem wykonanym przez Romana. Jest to widok jeziora przy zachodzącym słońcu, u schyłku dnia. Dla mnie pięknie namalowany przez największą malarkę, NATURĘ.
Nadmieniam, że ani Roman, ani ja nie popełniliśmy tu żadnego retuszu.
Podsumowując powyższe to wyniki "....nie urywały", ale było jak zwykle SUPER. Mam juz zdjęcia z naszej nastepnej wyprawy, i w tajemnicy Wam powiem ...że się działo. Czekajcie...😁😁😁
Jak zawsze super wyprawa i piękne zdjęcia. Trzymam kciuki za rekordy w tym sezonie. Czekam na więcej. Wierny fan.
OdpowiedzUsuńGratulacje i życzę owocnych połowów, fotografie bajeczne👍👍👍
OdpowiedzUsuń