Wiedziałem, że po moim samotnym wypadzie i złowieniu 70-tki, Zbyszek dostanie zastrzyk energii na nadchodzący weekend. Nie myliłem się, w sobotni poranek już bylismy nad naszą ulubioną wodą. Tym razem wyjechaliśmy trochę później, słoneczko już wyszło i było jakoś tak ...cieplej. Zaczęliśmy oczywiście od ulubionej miejscówki. Wędkarsko i nie tylko...urokliwa😁
Spłoszyliśmy przy okazji duże stadko kaczek, które później towarzyszyło nam swoją obecnością, gwarem do końca łowienia.
A to kolega Zbyszek zwany Gruszką, skupiony, wyznający zasadę "dalekich rzutów", która jak do tej pory / a minęła już druga godzina łowienia/ nie przynosiła rezultatu.
Siebie nie będę przedstawiał, zdjęcie wiarygodnie oddaje moje "przywary". Ale walczę...😂😂😂😂
Zachwycaliśmy się jesiennymi barwami mijanych drzew, a że była ich duża róznorodność więc i barwy były piękne i niepowtarzalne. Przy każdym spojrzeniu w stronę brzegu miałem ochotę na zrobienie fotki.
No i jest pierwszy rozbójnik, uderzył "spod liścia"na 12,5 cm gumę Westina. Taki sobie przystojniak 65 cm, ładnie ubarwiony i dobrej kondycji. Pozując do zdjęcia bałem się o swoje "jedynki", ale co się nie robi...
Obrzucaliśmy nasze miejscówki namiętnie i różnymi przynętami i ...nic. "Nie żeruje dzisiaj", pocieszaliśmy się obaj, następnym razem będzie lepiej. J coraz częściej odkładałem wędkę i brałem do ręki aparat fotograficzny.
'Jest"...to znany okrzyk Zbyszka, "ale dziwnie idzie". Ta "inność" okazała się pięknym okoniem, 36 cm, wziął na 6 cm Cannibala. Potwierdziła się opinia, że w tym jeziorze też są ładne okonie.
Nasze sugestie o słabym żerowaniu powoli zaczęły blednąć, no bo jak może nie być szczupaka na takich miejscówkach. Miałem tam branie takiego około 50cm, ale wypiąłem go szybko, bez robienia fotek.
Następne "jest" zmieniło smutnawą atmosferę na łódce. Gruszka przyciął na tą samą gumę szczupaka 63 cm. Ja bardziej zazdrościłem mu w tym dniu...okonia. No fajnie, że wróciły uśmiechy, żarty i zniknęły myśli o powrocie.
Mała przerwa w łowieniu na skończenie śniadania /śniadanie dzielimy na 2 tury/ dopicie jeszcze ciepłej herbatki i spojrzeniu dookoła. Tu zwykle zapada "wspólna" decyzja o czasie końcówki połowu i zaliczeniu miejscówek.
Zbyszek, jak to się mówi, "dowalił do pieca" łowiąc szczupaka 66 cm na taką samą "okoniową" gumę. Przegonił mnie w ilości, jakości /ech ten okoń😕😕😕/. BRAWO!!!
Na dzisiaj wystarczy, wszyscy zadowoleni. Żartując, zbieramy się do powrotu, a gest Gruszki o wielkości następnego okonia, kórego złowi całkiem nas rozbawił. Zobaczymy jeszcze...
Pozdrawiam- Janusz
Jakoś tak się z początku nie zapowiadało, a tu proszę taaakie okazy. Gratulacje.
OdpowiedzUsuńŚwietne zdjęcia z wyprawy i gratulacje z udanych połowów👍👍👍Piękne widoki🌿
OdpowiedzUsuńPiękne widoki i obfite połowy 🐟
OdpowiedzUsuńSuper 👍