Posty

Wyświetlanie postów z 2020

Grzybobranie, oczywiście nad...j.Górnym

Obraz
Ostatnie wyprawy wędkarskie to słabe wyniki, kiepska pogoda i pogłoski o pierwszych jesiennych grzybach. Decyzja była jedyna...wypad na grzyby. Oczywiście wybrałem lasy w Dolinie Rurzycy, raz że je dobrze znam, z drugiej strony ta bliskość ukochanego jeziora. Nie zastanawiałem się ani chwili dłużej. Szybkie "dopicie" gorącej kawy z termosu /dzięki Kasiu 👍/ i już byłem nad rzeką. To miejsce według mnie to jeden z najpiękniejszych zakątków doliny. Zdjęcia nigdy nie oddadzą rzeczywistości ale...obejrzyjcie. Widok zw drugą stronę...często tu podpływam łódką. Staję w ujściu...wyciągam termos z herbatą i kanapki. Powoli konsumuję śniadanko i rzucam duże okruchy polującym tu kleniom.   Dzisiaj miałem okazję podejrzeć je z drugiej strony. Warunkiem tego podgladania było bardzo powolne i ciche podejscie jak najblizej do brzegu rzeki. Kryłem się za drzewami i dzięki temu pstryknąłem to zdjęcie. Klenie stały prawie bez ruchu, czekały co im przyniesie powolny nurt rzeki. Piękne ryby, og...

Łowię z synem na j Górnym...szukamy okoni

Obraz
Nic specjalnego się nie dzieje /nie licząc cholernego wirusa/ wędkarsko. Kilka wypadów na szczupaka nie było na tyle ciekawych, że nawet nie wyjmowałem aparatu. Za oknem "szaro-buro", więc słuchawki na uszy, ulubiona muzyka to może coś wyskrobię albo wyklepię na klawiaturze kompa. Pozostao kilka folderów, zdjęć z poprzednich miesięcy...no to do roboty. Na "pierwszy ogień" pójdą czerwcowe połowy z synem Tomkiem. Rzadko nas odwiedza /przeniósł się do Trójmiasta/ to staramy się wykorzystać spotkanie do maximum...wędkarsko też. Tym razem wypad z postanowieniem złowienia kilku okoni. Oczywiście wiekszość zdjęć wyszło z ręki Tomka ...więc oglądajcie i opiniujcie. Spłoszyliśmy stadko traczy, uroczych kaczek z nastroszonym brązowym czubkiem. Jeszcze się z nimi spotkamy... No i oczywiście, jak zwykle na swoim stanowisku "wędkarski wiarus" GRZEŚ. Na pytanie "czy coś bierze?" - zdawkowe "g...o bierze" I wszystko jasne😀 Kilka rzutów i zaczynały si...

Samotna wyprawa na płocie...i nie tylko

Obraz
"Zaparkowałem" na naszej płociowej miejscówce trochę późno /to taki poranny brak mobilizacji, gdy nie ma umówionego towarzysza połowów/. Jak widzicie poniżej, słońce już praktycznie oświetlało ...spławiki.   Któryś z wędkarzy musi dokarmiać łabędzie, bo po kilku chwilach miałem wokół łódki te piękne ptaki. Starałem się nie zwracać na nie specjalnej uwagi, więc poszukały pożywienia wśród przybrzeżnych trzcin. Nie wszyscy wiedzą, że nie dokarmiamy ptaków latem, a już nigdy pieczywem. Jeżeli już chcemy bardzo, to zimą i ziarnem. Przywitaliśmy się serdecznie z Grzesiem, czasami myślę, że na jeziorze zadomowił się ...jak te królewskie ptaki. A mogę się założyć, że można go spotkać częściej.😀😀 Czasem wpadał między taką łabędzią parę, jakiś samotny intruz i samiec pokazywał w "widoczny" sposób /poniżej/ co myśli o takim zachowaniu. Zwykle napastnik zostaje przegoniony a na wodzie panuje spokój. Ale obserwacje są bezcenne... Obiecałem Wam w poprzednim poście, iż spróbuję ...

Majowe ostatki z kolegą Zbyszkiem zwanym Gruszką

Obraz
Umówiłem się ze Zbyszkiem, dzień wcześniej, na szczupakową wyprawę trochę później, więc dzień zaczął się porannym, domowym śniadaniem. Kanapki i termos oczywiście również trafiły do torby /jak to mówią obeznani w temacie..."woda wyciąga"😁/ Gruszka również jak wyżej, tylko w termosie czarna kawa/. Jezioro przywitało nas piękną pogodą, powiewał lekki wiaterek marszcząc delikatnie taflę wody. Super... Grześ już okupował swoje miejsce "na liny, sypał gęsto kukurydzą, dziwnie wabiąc wokół niego łabędzie. Jak zwykle przyjechał rowerem "skoro świt" /na świt czeka z reguły w łódce/, powitania wymieniliśmy ...okrzykami. Zresztą łabędzie towarzyszą mi na tym jeziorze od zawsze, Każdego roku obserwuję ich wiosenne zachowania, potyczki samca przy odganianiu intruzów, wychowywanie młodych ptaków. Chyba nie ma relacyjki, z mojego łowienia, bez tych cudownych widoków. Zdarzają się również przeloty innych "ptaków", ale nie wzbudzają u mnie pozytywnych odczuć, więc f...

Niewyspany, zmoknięty ale...szczęśliwy

Obraz
Najtrudniejsza w moich wyprawach wędkarskich jest...pobudka o 4 rano. Jak przejdę ten fragment dnia, to reszta już leci z górki. Łatwiejsza sprawa jest wtedy, jak już z kimś się umówię, no wtedy budzi się we mnie "obowiązkowy" charakterek / po ojcu, który nie spóźnił się nigdy w całym swoim długim życiu/. I tak jestem rannym ptakiem wśród kolegów wędkarzy, którzy budzą się ...znacznie później😁Oczywiście nie licząc Grzesia, on wyprowadza rower o 3 rano😂😂, jedzie na nasze łowisko 16 km i tak jest...pierwszy. Dzisiaj wybrałem się na drapieżnika /szczupak, okoń/ na łowiska kolegi Jacka. Poranek, jak na maj, potwornie zimny, nad wodą unosiła się mgła... ale, co tam...łowimy. Wystarczy spojrzeć w lewo i oko każdego wędkarza wypatrzy kilka miejscówek, gdzie czai się wygłodniały szczupak. Oczywiście, jak zwykle zacząłem i ja... Jacek oczywiście udostepnił mi swoją łódkę. Jak widać wymaga solidnego, remontowego retuszu...może w tym sezonie? Po kilku rzutach po...

Drapieżny koronawirus contra wędkarskie, majowe święto

Obraz
Kilka ładnych tygodni spędzonych w domu, zakazy wstępu do lasu i ogólny strach przed zakażeniem i chorobą, zaczęły w mojej psychice mieć znaczenie. Dobrze, że potrafię znależć sobie jakieś zajęcie, zresztą "przy domu" zawsze jest sporo pracy. W garażu u kolegi Zbyszka czekała na remont nasza stalowa łódka /opiszę remont w osobnej relacji/, a że postanowiliśmy zrobić "generalny", więc też się nie nudziliśmy. Chciałoby się jednak wyskoczyć do lasu, nad jezioro; wypróbować przynęty ulepszane w długie zimowe wieczory.  Nie narzekajmy, inni mają gorzej... Tak wypadło, że w pierwszy dzień maja wybrałem się na drapieżnika...samotnie. Postanowiłem powitać świt nad wodą. Jezioro oświetlone pierwszymi promieniami słońca, spokojne...to trzeba zobaczyć. Ciszę zakłócały jedynie ptaki, witające swoim śpiewem wiosenny poranek. Maj to najpiękniejsza pora roku... Wyremontowana, a raczej wypieszczona łódka, stała, wyczekując na mnie przy brzegu. Zrobiliśmy kawał dobrej rob...