Nic specjalnego się nie dzieje /nie licząc cholernego wirusa/ wędkarsko. Kilka wypadów na szczupaka nie było na tyle ciekawych, że nawet nie wyjmowałem aparatu. Za oknem "szaro-buro", więc słuchawki na uszy, ulubiona muzyka to może coś wyskrobię albo wyklepię na klawiaturze kompa. Pozostao kilka folderów, zdjęć z poprzednich miesięcy...no to do roboty. Na "pierwszy ogień" pójdą czerwcowe połowy z synem Tomkiem. Rzadko nas odwiedza /przeniósł się do Trójmiasta/ to staramy się wykorzystać spotkanie do maximum...wędkarsko też. Tym razem wypad z postanowieniem złowienia kilku okoni. Oczywiście wiekszość zdjęć wyszło z ręki Tomka ...więc oglądajcie i opiniujcie.
Spłoszyliśmy stadko traczy, uroczych kaczek z nastroszonym brązowym czubkiem. Jeszcze się z nimi spotkamy...
No i oczywiście, jak zwykle na swoim stanowisku "wędkarski wiarus" GRZEŚ. Na pytanie "czy coś bierze?" - zdawkowe "g...o bierze" I wszystko jasne😀
Kilka rzutów i zaczynały się meldować okonie. Nie grzeszyły wielkością, ot takie dwudziestaki +, ale cieszyły.
Po tak długim pobycie w wielkim mieście Tomek biegał wokoło obiektywem aparatu i wydłubywał super scenki, na które ja nie zwróciłbym uwagi. Czyż nie jest urocze to spotkanie różnych kaczych rodzin? A propos kaczek, to niektórzy powinni brać przykład😁😂
Jak widać Tomek znalazł czas na wydłubanie "przyłowu" w postaci szczupaka. Taki 50+ na delikatnego, okoniowego kijka to duża sprawa, o czym świadczy ten szczery uśmiech. Szczupaczek odzyskał wolność...jakby ktoś się pytał😀
Syn nie dawał za wygraną i w pamięci aparatu lądowały ciekawe zdjęcia.
Ja tez " nie zasypałem gruszek w popiele" i na kijku wylądował okoń, już pod 30 cm. Również poszedł w dobrej kondycji do wody. Stwierdziliśmy z Tomkiem , że dzisiaj "pokojowo".👍👍
Trochę późno, ale lepiej niż wcale, na jezioro wpłynęli Roman z kolegą Edkiem. Pogratulowałem Edwardowi złowionego wcześniej szczupaka, powyżej 80 cm. Coraz rzadziej łowi się tutaj takie sztuki więc to duży sukces.
Wykorzystałem Romana do zrobienia "rodzinnego" zdjęcia. Nieźle to ujął, bo nie tylko nas, ale "Potiomkin II" pozował w całej okazałości.
I tradycyjnie kajakarze dali swoim głośnym zachowaniem przyczynek do rozmowy o powrocie. Było SUPER👍👍
Pozdrawiam - Janusz
Tereny bajeczne i świetna relacja!
OdpowiedzUsuńPotwierdzam było bajecznie, pokojowo i każdy znalazł coś dla siebie :)
OdpowiedzUsuńPięknie, jest tam pięknie przyznaje;) Też lubię takie wyprawy na ryby. Macie swoje kapoki wędkarskie? Sprawdźcie sobie tu może stronkę kamizelka-asekuracyjna4.pl dowiecie się tu więcej o takim sprzęcie.
OdpowiedzUsuń