Sobotni odpoczynek na j.Górnym

Po kilku deszczowych dniach przyroda ożyła na nowo zielenią. Nie trwało to długo, znowu przyszły upały, tak że przerwa od wędkarstwa jaką miałem zupełnie stała się nieodczuwalna. Wolna sobota, 4 rano i jak w piosence "Pod Budą"..."niebo już różowieje na wschodzie..." zasiadłem w łódeczce. Cisza i spokój, tylko ptactwo, nie zważając na moją obecność, budziło się, dając znać o tym wszystkim dookoła. 


Łowisko nęciłem sporadycznie już od czerwca. Były to około 2 kilogramowe porcje grubego ziarna, mieszanki kukurydzy, łubinu, pszenicy i konopi. Przepis udostępniony przez starych wędkarzy, skuteczny. Próby z mieszankami sypkimi kończyły się sprowadzeniem w łowisko wszędobylskiego krąpia. Po kilku chwilach na wędzisku poczułem ciężar pierwszej, niezłej płoci.


Słońce już stało wyżej, ale na niebie zaczęły pokazywać się nieśmiałe chmury. Może chociaż na chwilę zakryją palące słońce. Nawet w łódce na środku jeziora było gorąco i jedynym ratunkiem jest zanurzana w wodzie i zakładana na łysinę czapeczka. czysta przyjemność😀



Zajrzałem do siatki i ...dosyć na dzisiaj. Pływało w niej parę kilo dorodnej płoci. Pójdzie chyba z powrotem do wody, w domu już ...lekki przesyt.


Niebo się fajnie zachmurzyło, więc zamiast do domu popłynąłem na zatokę, gdzie koledzy wędkarze również zasadzili się od rana na swoich miejscówkach.


W drodze na łowisko mijałem ładną rodzinkę łabędzi. Krążą po zatoce często i możemy obserwować jak "wychowują"swoje maluchy.


Kaczek w tym roku też jest dużo więcej niż w latach poprzednich. Co chwile wynurza się z trzcinowisk jakieś ich stadko.


Obserwuję wszyskto dookoła, trochę pstrykam jakieś fotki i jednocześnie próbuję obrotówką szukać okonia. Ogólnie słabo, brak drobnicy to i drapieżnik nie żeruje. Od czasu do czasu zaczepie jakiegoś pasiastego drapieżcę ale wielkości nie szokują.


Jak już powoli byłem myślami w domu to chyba KTOŚ u góry usłyszał moje narzekania, bo poczułem na kiju takie piękne, powolne "łup..łup"/tylko wędkarz wie o czym piszę/ i po krótkiej walce piękny "garb" wylądował w podbieraku. Miarka wskazała 35 cm. I tak cudownie zakończyłem ten bardzo piękny dzień. Walczymy do końca...😀


Pozdrawiam-Janusz

Komentarze

  1. Bardzo ładne zdjęcia. widać że łowisko to miejsce gdzie można "naładować baterie."

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Szpital, bezrybie i niezły..."krokodyl"

Rurzyca czy Piława? wędkarski dylemat.

Rozpoczynamy sezon...nareszcie