Drapieżna ważka, "bojowy" krąp i męczący wszystkich ...upał
Prognozy pogodowe obiecywały burze, opady, nawet gradobicie. Niestety popadało nawet nieźle...ale u sąsiadów kilkanaście kilometrów wokół Wałcza. Wszyscy powoli mamy dosyć tego gorącego czasu. Wędkarstwo z racji przebywania nad wodą powinno być przyjemne, ale jest tylko kilka porannych godzin. Dzisiaj również było nawet...zimno o godzinie 4 rano. od zimnej, "oblepiającej" mgły uratował mnie zabrany / z przyzwyczajenia/ ciepły polar.
Pierwsze swoje kroki skierowałem na zupełną płyciznę, wychodząc z założenia że wychodzące słońce i ciepła woda na płyciznach zwabi również ryby. łubię tam rzucić obrotówką, bo pięknie widać w okularach ataki drapieżników...i nie tylko.
Kolega Grześ popłynął na swoją linową miejscówkę i "zastygł" odwrócony tyłem do całego świata. Łowienie linów wymaga spokoju, a głównie ...cierpliwości. Sądząc po częstych zmianach łowisk, to tego ostatniego Grzesiowi trochę brakuje.😀
Na płyciźnie rzucając małymi blaszkami, miałem już sporo brań wzdręg, płoci ale tym razem złowiłem...ważkę. Są chyba w okresie godowym to błysk obrotówki skojarzyła z błyskiem skrzydełek innej ważki. Ostra kotwiczka zrobiła swoje...Po delikatnym odczepieniu pofrunęła dalej.
Nie łowiliśmy z Grzesiem sami na "naszej" zatoce, w oddali zobaczyłem brodzącego wędkarza. Jego czerwony stój odznaczał się ze sporej odległości. Nie łowił długo...słońce już nieźle "grzało".
No i następny amator tej samej obrotóweczki, pięknie zapięty...krąp. Muszę w tym miejscu zrobić małą reklamę producentowi tych wspaniałych obrotówek, firmie ABC i Panu Włodzimierzowi Nadziei. Sprzedaż jest zawieszona /problemy zdrowotne właściciela/ - życzymy szybkiego powrotu do zdrowia. Mam kilka blaszek ABC i jest to "górna" półka polskiego rękodzieła.
Pomyślałem w pewnej chwili, że dosyć już tej zabawy i kilkoma pchnięciami wioseł przepłynąłem w miejsca, gdzie było znacznie głębiej. Okonie też chyba nie lubią gorąca, bo na kiju zameldował się taki około "trzydziestak".
![]() |
Dodaj napis |
Po godzince miałem w siatce już kilkanaście niezłych "pasiaków". Godzina już była późna, więc szybka fotka i "garbusy" w dobrej kondycji wróciły do wody...no może trochę zestresowane😀. Przyjemne uczucie na końcu takiego, sportowego łowienia.dla łowcy. POLECAM.
Ostatni "rzut oka" na jezioro, pozbieranie przynęt do pudełek i szybko do domu. Do następnego...
Pozdrawiam-Janusz
Komentarze
Prześlij komentarz