Relax, odpoczynek i ...wędkarstwo na j. Górnym
Po przepracowanej sobocie, na niedzielę czekałem z przelatującymi przez głowę planami odwiedzenia najlepiej obiecujących miejscówek. Jechałem trochę "przeładowany", bo w pierwszych godzinach w planie był połów płoci na starym łowisku, więc oprócz spiningów, pudełek z przynętami do torby trafiły akcesoria na "białoryb" i mój bat. Wyjazd trochę po 4 rano i w Głowaczewie byłem około 5, przejeżdżając obok urokliwego kościółka. Zdjęcie nienadzwyczajne ...ale urok miejsca oddaje😀
Zgadnijcie kogo spotkałem już nad wodą. Oczywiście, Grzegorz już łowił w najlepsze, klął, że bierze mu drobnica. Pogadaliśmy chwilę i popłynąłem na swoje łowisko.
Po drodze musiałem wystraszyć "Szarą Damę"- tak nazwałem naszą siwą czaplę. Piszę naszą , bo zatokę również obrała na swoje łowisko
Niedziela, to i będzie chyba na wodzie tłoczniej. To "tłoczniej"to oczywiście na wyrost, bo każdy ma swoje miejsca i to wielkie jezioro pomieści wszystkich. Podpłynęli do mnie przywitać się Roman i Edward wybierający się na poszukiwania szczupaka. Z nowym silnikiem elektrycznym pływają prawie po całym akwenie Górnego.
Ja już po godzinie zabrałem się za spining , tym razem "okoniowy", bo płoć nie brała zupełnie. Już dawno nie zdarzyła się taka pustynia na łowisku. Grzegorz zresztą również zrezygnowany, co chwilę zmieniał miejscówki. Okonie brały sporadycznie, nic specjalnego, takie "okołodwudziestaki".
Wokół nas zrobiło się upalnie, jakoś tak sennie i ...relaksowo.
I pływający wokół nas łabędź i czuwająca na czubku drzewa czapla, w tym "klimacie", zupełnie nie zwracały na nas uwagi, co było nawet...miłe.
"Gorąc" był już taki duży, że powoli spłynąłem do brzegu, powoli posegregowałem przynęty do pudełek. Statystycznie to: złowiłem kilkanaście okoni, jednego "szczypaka", no i fajnego klenia, który wypiął się przy burcie łódki. Szkoda ...zdjęcia😁. Żegnam się więc widokiem na Górne...który najlepiej lubię.
Pozdrawiam-Janusz
Komentarze
Prześlij komentarz