Dla emerytów nawet środa jest "niedzielą"😊

Po kilku zasiadkach "leszczowych" , zresztą prawie bezrybnych, umówiliśmy się ze Zbyszkiem na poszukiwanie szczupaka. Przyrzekłem sobie, że tym razem żadnego wędziska okoniowego i przynęt okoniowych nie zapakuję na ten wyjazd. I bardzo dobrze zrobiłem, bo totalnie takie "rozdrabnianie" się na inne połowy chyba nie ma sensu. I ten wyjazd to potwierdził 👍 Oczywiście wyjazd "po ciemku", bez lampki na głowie nic nie zrobisz. Ale nasze "procedury" w/g Zbyszka są już tak dopracowane, że...oho ho😂  Wrzuciłem "zbiorczą" fotkę z porannymi, pięknymi dla każdego wędkarza / i nie tylko/ widokami. Klimat jest👍👍👍😀

Miałem pierwszy ładne uderzenie ryby na kiju, poczułem spory opór i...wypięła się. Ze względu na zarośnięte jezioro łowię na haki offsetowe, a one wymagają mocniejszego zacięcia. Mój błąd...no trudno. Zbyszek na fotce bez uśmiechu...może przez moje branie. Żartowałem😁😁

Łowimy na "ścieżkach " między łachami liści. Jest to wymagające, trzeba w napięciu prowadzić przynętę, ale tam najcześciej czai się drapieżnik. Przysłowie mówi, że jeżeli na jeziorze będzie rosła jedna trzcina, to za nią skryje się szczupak. I coś w tym jest... 😁

No i mam drugie pobicie, dużo słabsze niż poprzednie. Myślałem, że to większy okoń, guma 8cm,  ale  rybę holuje bez charakterystycznego "trzepania" łbem. Okazało się, że to "szczypak" trochę większy od gumy. Na zdjęciu widać, z jakim płytkim i zarośniętym łowiskiem musimy się mierzyć.  

Wrócił uśmiech na twarz Gruszki, szczupły /większy brat mojego/też uczepił się jego przynęty. Zbyszek łowi tradycyjnie, używając główek jigowych, to zacięcia są pewniejsze.

Szybka fotka i...rośnij dalej. Aha!! zawołaj ...babcię😂😂

Zawsze towarzyszyły nam łabędzie, tak było i tym razem. Pływały i tym razem dwie pary, ale bez potomstwa w tym roku. Ciekawe dlaczego, ale na to pytanie odpowiedź zna tylko...natura.

Nastepne branie, 59 cm czyli prawie "sześćdziesiątak". Bez jakichś specjalnych przygód, podebrany profesjonalnie przez Zbyszka. Chyba to już ...rutyna.😀

Za chwilę oczywiście Gruszka holował następnego drapieżnika. Jak zwykle większy od mojego, bo 62 cm. Co dziwne, wziął mu w obrzucanym wiele razy miejscu. To kolega Roman mówił, że należy "ponawiać" rzuty, i chyba też coś w tym jest.👍  

Dostaliśmy sms-a z fotkami z Anglii od rodzinki Zbyszka . Fota poczytnej wędkarskiej gazety, a w niej...

Na stronach rekordów widzimy Janka Kołtana, wnuczka Zbyszka, z którym jeszcze tak niedawno łowiliśmy na tym jeziorze. Janek łowił feederem i trafił mu się niespodziewany "przyłów" w postaci szczupaka 108 cm!!!  Jasiek, pobiłeś nas i wszystkich wokół, których znamy!!! BRAVO👍👍👍👍 

Popływaliśmy jeszcze trochę, ale już nic się nie działo. Zaczęliśmy pocić się w tych ciepłych ciuchach/poranek był zimny/ więc kurs do...portu.

Pozdrawiamy - Zbyszek i Janusz