Łowimy z Tomkiem na j. Górnym

Widujemy się z Tomkiem rzadko, zbyt rzadko jak na kontakty ojca z synem. Mówię oczywiście z pozycji ojca. Jak Tomek wyraził ochotę na wspólny dzień nad wodą ze spiningami w rękach... wniosek urlopowy był wypisany. Wybraliśmy j.Górne, moją wygodną ponad miarę łódź i wczesny , czerwcowy poranek. Jezioro przywitało nas lekkim chłodem i unoszącą się nad wodą poranną mgłą.


Okazało się, że pomimo wczesnej godziny nie byliśmy pierwsi. Przy brzegu, łowiąc żywca na okonie siedziała na łódce para moich kolegów "po kiju". Pogadaliśmy o dzisiejszych planach, połowach w poprzednich dniach...ot takie wędkarskie pogaduszki. Nie przeszkadzało to młodym kaczkom przepłynąć bez strachu między nami. Młode to jeszcze... "ufne".


Daleko na wodzie również poranny ruch, kto żyw to wypływa z trzcin.


W powietrzu przykuł naszą uwagę żuraw, swoim majestatycznym, pięknym lotem


Spiningi w dłonie, ale Tomek oczywiście przejął aparat w swoje dłonie /jest lepszy, jak widać po fotkach/. Niestety nie posłuchał mojej prośby, aby nie eksponować ...mojej zbyt dużej ...koszuli😀


Jezioro Górne jak tafla dużego lodowiska, bez fali, bez wiatru. Szykuje się ciepły dzionek...


Przyjechaliśmy na szczupaki i jak przystało na dobrego gospodarza palmę pierwszeństwa oddałem gościowi. Jest pierwszy "szczypak"!


"Pierwsze koty za płoty" skomentował Tomek. Wielkość drapieżnika ...nie porażała.


Szybka decyzja, wyjęcie przynęty i delikatne wypuszczenie małego drapieżnika.


Nasi koledzy w oddali nadal łowili, zmieniając miejscówki przy trzcinach. Musicie przyznać, że zdjęcie jest "wędkarsko- klimatyczne", widać klasę Tomka.  BRAWO!!!


Jest następny "szczupły", trochę większy od przynęty. Tu widać ich drapieżny charakterek. Mina Tomka zastępuje  wszystkie komentarze.


Kolega Czesiu uchwycony w "akcji".


Mnie też coś tam się udało. Niestety Tomek uchwycił tylko plusk po piruecie przy łódce ...i tyle było do opowiadania. Cwany około "sześćdziesiątak" szybko uwolnił się z haka przynęty przy samej łódce


Zrobiło się bardzo ciepło, nie widziałem już sensu połowu szczupaka, więc spróbowaliśmy pogonić za okoniem. On również "ganiał" za drobnicą, więc na efekty długo nie czekaliśmy. Co chwilę "pasiak" meldował się na wędce.


Przez małą godzinkę złowiliśmy razem kilkanaście wymiarowych, fajnych okoni.


Decyzją Tomka zwróciliśmy im wolność, odpłynęły w dobrej kondycji polować dalej. Do zobaczenia...Czas był już właściwy do powrotu , więc zgodnie podziękowaliśmy sobie za miły dzień, umawiając się na następne spotkania.

Pozdrawiam - Janusz


Komentarze

  1. Bardzo dokładna relacja :) Było super jak zawsze. Zdjęcia wyszły bardziej dzięki samej pory dnia i naturze niż umiejętnościom fotografa ;). Nie mogę się doczekać kolejnej wyprawy.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Szpital, bezrybie i niezły..."krokodyl"

Rurzyca czy Piława? wędkarski dylemat.

Rozpoczynamy sezon...nareszcie