Wiosenna, słoneczna sobota na jeziorze Górnym

Naaaareszcie ciepły, słoneczny weekend. Musiałem czekać do końca marca, aby skojarzyć moje dni wolne z ładną pogodą. Pogodą, która umożliwi pierwsze połowy płoci z łódki. Oczywiście, jak co roku, inauguracja sezonu to jezioro Górne, tym bardziej, że jako jedni z nielicznych, zwodowaliśmy łódkę po zimowym leżakowaniu. " Patiomkin II" czekał przy "łysym" brzegu o tej wczesnowiosennej porze. 



Jezioro dopiero budzi się z zimowego snu, ale w taką pogodę mam wrażenie, że  budzi się szybko. Odgłosy ptasich  nawoływań niosą się daleko, ptaki nie zwracają zupełnie na nas uwagi, zajęte sobą. Jak wcześniej pisałem, to leżące na brzegu łódki kolegów świadczą, że jesteśmy w tym roku jednymi z pierwszych. Jak zwykle zresztą...



Widok na całe jezioro trochę "szarobury" ale co tam, szybko się zmieni. Już w nastepnych dniach i w moich postach będzie cieplej i bardziej zielono.



Namówiłem na wyprawę również Janka, i jego uśmiech świadczy, że nie żałował. Wszyscy lubimy te wiosenne początki, dni które są przed nami i które poświecimy na ukochane wędkarstwo.



Skorzystałem z Janka obecności i pstryknął również mi wiosenną fotkę. Nigdzie na jeziorach nie widziałem większej od naszej łodzi wędkarskiej. Kupiłem ją przez Allegro i jeździliśmy po odbiór z Czarkiem, aż pod Zieloną Górę. Ledwo załadowaliśmy ją na Lublina, dziób wystawał z tyłu ponad metr. Ale sprawuje się nam świetnie, można chodzić bezpiecznie i swobodnie łowić w co najmniej 3 osoby. Śmiejemy się, że któregoś razu rozpalimy w środku grilla....



Janek już na łowisku, i już ciągnie pierwszą płotkę. Ta pierwsza to ma dużego "farta", bo zgodnie z tradycją kolega wrzuca ją do wody. Ma to przynieść  szczęście w całorocznych połowach.



U mnie też zameldowała się na wędzisku fajna wzdręga. Lubię łowić te waleczne, cudownie ubarwione ryby, myślę, że "krasnopiórka" /tak niektórzy ją nazywają/ jest w czołówce polskich,  najpiękniejszych ryb.



A to moja dzisiejsza miejscówka, może stwierdzicie, że bałagan, ale ja się w tym świetnie poruszam. Łącznie z łykiem dobrej, gorącej herbaty między braniami ryb. Ławka tylko jest pioruńsko twarda, i każde wyprostowanie nóg łączymy z z bolesnym okrzykiem "aaaaaaaa". Jak bierze ryba to wytrzymać można wszystko....



Czas płynie nieubłaganie szybko i dobijamy z Jankiem do pory obiadowej. Czas poważyć nasze dzisiejsze połowy- Janek ponad 3 kg fajnej płoci. 



U mnie na elektronicznej wadze wyświetliła się 4 z przodu tzn. ponad 4 kg płoci. Nieźle, to chyba za mało powiedziane...



Janek przyjechał nad jezioro rowerem, więc spłynął szybciej. umówiliśmy się na jutro, to może powtórzymy ten fajny dzionek spędzony razem. Ja będę...



Wędkarska, ciężka torba / nigdy nie wiadomo co może się przydać/wędki, torba ze złowioną rybą i powrotna droga mocno pod górkę. Bardzo dobry sprawdzian dla naszej sprawności i wytrzymałości. Nie jest różowo.... Ale wszystko przed nami... już jutro.


Pozdrawiam - Janusz

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Szpital, bezrybie i niezły..."krokodyl"

Rurzyca czy Piława? wędkarski dylemat.

Rozpoczynamy sezon...nareszcie