Marcowe płocie i...nie tylko.

Skończył się marzec, i nie wiem, czy go żałować, czy też nie. Trochę połowiliśmy płoci...i nie tylko, niektórzy powiedzą, iż nic nie robimy tylko siedzimy nad wodą. A ja i ...nie tylko, powiem " a siedźcie sobie w cieplutkim pokoju i narzekajcie na świat dookoła". A z drugiej strony to może tak wyglądać, bo dzielimy się zdjeciami i opowiadaniami z każdej wyprawy. W marcu nic nie opowiadałem, to postaram sie streścić w kilku słowach i fotkach ubiegły miesiąc. Ostatnie dni marca byliśmy już z Gruszką, który po udanej operacji biodra rekowalenscencję postanowił uzupełnić ...wędkarstwem😂😂😂/poniżej przygotowany, pręży sie dumnie ...z kulą/

Nasza droga nad jezioro, niby taka zwyczajna, przemierzana tyle razy, już coraz częściej przystajemy na niej /szczególnie w drodze powrotnej/, starzejemy sie niestety. A ona ciągle piękna, nawet w szarych kolorach marca.



Wyraz twarzy obu panów wynika z oburzenia na moją "delikatną" uwagę dowódcy z lat siedemdziesiątych, aby się "położyć, przykryć onucami i czekać na wyrównanie rocznika". Rezerwistom nie muszę objaśniać sensu...😁😁.


Gruszka to się chyba ucieszył, po kilku tygodniach towarzystwa "pigularzy" wcale mu się nie dziwię. Roman zwany "Krukiem" dorwał się, jak zwykle,do wioseł / mówi, że pomaga to jego choremu sercu/a my wcale nie protestowaliśmy.


Nareszcie wokół budzi się życie, wszechobecny świergot ptaków, łączenie się w pary kaczek, łabędzi. Pięknie...bardziej słychać niż widać.


Zasiadka ,, jak zwykle na starych miejscach, od wielu lat. Czasami myślę, że po ciemku poradzilibyśmy sobie również.


No i ja też tam byłem...podsłuchałem, że nazywają mnie Mrówką...z racji "niewielkich gabarytów i pracowitości"😂😂😂 Grunt to mieć humor i dystans...przede wszystkim do siebie.


I jak tu nie można kochać tej wody? Gdzie na tych szarych, głośnych, zatłoczonych ulicach znajdziecie taki widok, ciszę i ...brak ludzi.


Proszę, Pan Zbyszek nie zapomniał, jak się łowi ładne płocie. Zresztą tego akurat dnia był statystycznie najlepszy. Bravo👍👍


Tłumacząc tytuł ..."i nie tylko" chodziło mi, że łowilismy na tym łowisku oprócz płoci także wzdręgi, leszczyki, krąpie i klenie. No i właśnie mnie się również zdarzyło takiego "trzydzestaczka" złowić...na ciasto.


Brawo Gruszka...


Brawo Kruk...powiedział, że ryby są ładniejsze od niego.


Brawo Mrówka...


Nad głowami rozległ się głos sporego klucza gęsi. Dobrze, że miałem aparat foto, bo telefonem byłoby za wysoko. A teraz mała lekcja;  wielu z Was ma problem w odróznieniu lecących wysoko żurawi od gęsi, nie wszyscy poznają po głosie. Podpowiem, żurawie mają "rozcapierzone" końcówki skrzydeł a gęsi ostro zakończone👍 / powiększcie zdjęcie/


I my już też musieliśmy kończyć, przez kilka godzin połowiliśmy, pogadaliśmy. Zresztą miny mówią same za siebie...Do następnego.


Ostatnie zdjęcie miało być trochę "świąteczne", ale nie... zdążyłem😟 No to polecana potrawa dla dbających o linię /ja się zajadam/. Płoć w galarecie, 2 szt żytnich krakersów i ...szklanka wody.😂😂 


Pozdrawiam-Janusz

Komentarze

  1. Świetna relacja, fajne wyprawy a miejsce bajka!!! Gratuluję i udanych połowów 👍

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Szpital, bezrybie i niezły..."krokodyl"

Rurzyca czy Piława? wędkarski dylemat.

Rozpoczynamy sezon...nareszcie