Czas emerytury to podobno codziennie "niedziela". W moim przypadku nie jest tak do końca prawdą, bo spory dom, zajęcia z trójką wnucząt wymagają czasu i wydobycie kilku godzin wymaga sporo uzgodnień. Ale do tej pory udaje się to posklejać i tego dnia również ze Zbyszkiem wypowiedzieliśmy "jedziemy". Troche później niż zwykle, bo słoneczko nad wodą od dobrej godziny świeciło w całej swojej okazałości.
Było nadal zimno, ciepłe ubranie wcale nie przeszkadzało, chociaż tęsknimy do pływania w samych ...koszulach. Dobrze, że wiatr nie przeszkadzał i zapowiadało się pięknie.
Na potwierdzenie wcześniejszych zdań przybrzeżne trzcinowiska opanowała zimna mgła. Różnice temperatur powietrza i wody były jeszcze spore.
Cudowny widok przelatującej pary żurawi nad naszymi głowami potwierdzał czas wiosny. Wokół spotykaliśmy ptactwo połączone w pary, szykujące gniazda dla przyszłego potomstwa.
Spotykamy na pontonie "starego znajomego", łowi na tym jeziorze od wielu lat i ma dużą wiedzę o rybach, czasach ich brań i...dniach bez jakiegokolwiek uderzenia drapieżnika.
Zaczęło lekko powiewać, przeszkadzało to Zbyszkowi w manewrach z łódką, a ja częściej sięgałem do linki z kotwicą. Druga godzina bezowocnego biczowania różnymi przynętami pofalowanej tafli jeziora.
Wokół toczyła się swoista, wiosenna "gra" łabędziej pary z natarczywym "tym drugim". Ciągłe przeloty nad głowami, starty i lądowania tych pięknych ptaków. Wspaniałe widowisko osładzało nam porażkę ze szczupakiem.
Wiejący wiatr poodrywał kępy zgniłego zielska, jakichś glonów. Każdy rzut kończył się przyciągnięciem do łódki takiego niepożądanego zestawu roślin. Walczymy dalej...
No i warto było! Zawsze powtarzam, że trzeba mieć chociaż nadzieję do końca. Na 7 cm kopytko Mikado połakomił się 70 cm rozbójnik. Później się okazało, że było to jedyne moje pobicie przynęty. Osłodziło mi to również ostatnią porażkę w naszym "meczu" z Gruszką.
Wykorzystując obecność na wodzie kolegi z pontonu, poprosiliśmy o zrobienie tej fotki. Musicie przyznać że ...klimat jest.
No i dzień kończył sie również pozytywnie. Tym razem Zbyszek zaliczył "branie"i wyholował szczupaka 54 cm. Stan dzisiejszego meczu 1:1. Remisy są najlepsze😁😁😁
Ostatnie spojrzenie na jezioro i obieramy kurs na powrót.
W porcie już czeka zestaw transportowy, a nas czeka pakowanie , zabezpieczanie łódki. Było ogólnie i jak zwykle SUPER👍👍👍
Pozdrawiam - Janusz
Piękne tereny, super zdjęcia i gratulacje 👍👍👍
OdpowiedzUsuńBardzo dobre zdjęcia.... Pozazdrościć terenów i okazów.
OdpowiedzUsuń