Jesień jest piękna...obejrzyjcie sami

To już któraś tam wyprawa wędkarska gdzie do dzisiaj nie złowiłem żadnej ryby. O okoniach można zapomnieć, a szczupakom jest chyba jeszcze ciepło i o zimowym żerowaniu nie myślą. Nie jestem odosobniony w tych sądach, bo moi koledzy...również nic nie łowią. Ale trzymając się starej maksymy że "nic nie złowisz jak nie będziesz łowił" wybrałem się w ten listopadowy dzionek na jezioro Górne. Przywitało mnie jak zwykle ciszą, spokojem i widokami, które są wyłącznie dostępne z jego brzegu. Spróbuję się z Wami trochę podzielić...

A może trochę koloru...

Wiedziałem, że tym razem na wodzie nie będę sam / tworzymy fajną, wędkarską paczkę i na bieżąco rozmawiamy o wyprawach/ od rana koledzy Roman i Edek obrzucali wodę i opływali miejscówki w poszukiwaniu szczupaków. Jak do tej pory z miernym skutkiem...

Ja przyjechałem nad wodę już po południu, z zamiarem łowienia aż do zmroku. Rozmawiając z kolegą Jackiem wysnuliśmy teorię o wieczornym żerowaniu szczupaka. Przecież jeść kiedyś trzeba...😀 Udałem się więc na słoneczną stronę jeziora, miałem jeszcze może z godzinkę łowienia w zachodzącym słońcu.

I była to słuszna decyzja, na kiju poczułem "kopniecie" a po ciężarze i zachowaniu szczupaka pomyślałem -"niezły". Po chwili jednak emocje opadły, bo okazało się, że szczupły pomimo sporej /12,5cm guma Berkley/ ma około 50+ a zawinął się pod przypon i ciągnąłem go ...bokiem.

Szybkie odczepienie i jeszcze szybsze wypuszczenie...niech rośnie to może się jeszcze spotkamy😀

Teoria o wieczornym żerowaniu miała chyba sens, bo na spokojnej wodzie ukazywały się w coraz wiekszej ilości oczka buszującej drobnicy.Ściągnąłem w to miejsce Romana z Edkiem aby również wykorzystali taką obecność drobnicy. To przecież stara prawda, że  pod drobnicą czai się drapieżnik.

Zwedkarsiego punktu widzenia to już wszystko. Szybko zapadający zmierzch wygonił nas do domu. Pozwoliłem pożegnać się z jeziorem "klimatyczną" fotką.

Pozdrawiam-Janusz