Jesienny sezon szczupakowy 2019...otwarty
Kilka miesięcy nie odwiedzałem swojego bloga. Złożyło się na to kilka przyczyn /końcówka pracy zawodowej, przejście na emeryturę, kilka inwestycji domowych, które musiałem dopilnować/. Ale już jest spokojniej i myślę,że relacji z wędkarskich wypadów będzie więcej. Aby nie obiecywać to zakładam słuchawki na uszy, ulubiona muzyka i stukamy w klawiaturę.
Końcówka lata to kilka wypadów na okonia...bez rezultatów. Ostatni wypad skończyłem ...w lesie na grzybobraniu. Tam też pięknie...
Wszyscy wokół dostali "grzybowej gorączki" więc trudno mi było namówić kogokolwiek na towarzystwo. Może i lepiej...miałem tylko dyskusje z samym sobą😀. Poranek zimny to chyba powiedziane oszczędnie. Kilka stopni powyżej zera i ta oblepiająca zewsząd mgła, dobrze ,że nie było wiatru.
Miałem wrażenie, że to ciągnie się od wschodu a to jak zwykle nic dobrego😣Oczywiście nad wodą byłem sam jak palec ...nie licząc budzącej się hałaśliwie dookoła przyrody.
Największy hałas robiła liczna hałastra kormoranów, chociaż z oddali ale ich wodne piruety i krzyki roznosiły się po całym jeziorze.
Szykując sprzęt do połowów przy trzcinach usłyszałem charakterystyczny plusk polującego szczupaka. "No przyjacielu jesteś mój" pomyślałem rzucając gumą w miejsce skąd przed chwilą rozległ się głośny plusk. Za drugim rzutem mały "szczypak" próbował uwolnić się z haka. Oczywiście szybko mu w tym pomogłem...
Pływałem daleko od brzegu i ta odległość była chyba za duża dla pięknego motyla, który przysiadł na skraju wiosła i odpoczywał przed dalszym lotem. podziwiałem symetrię ubarwienia jego skrzydeł...różnic nie znalazłem😀
Chyba nadchodzi jesień, wysoko przelatywały klucze żurawi, których nie mogłem uchwycić moim "cyfrakiem". Musicie mi uwierzyć, ze były duże i piękne...
A na zwalonych do wody drzewach suszyły swoje czarne skrzydła kormorany. Potrafiły tak stać bez ruchu kilka długich chwil. Mają coś niesamowitego w sobie...
Zrobiło się na wodzie tak gorąco, że powoli rozmyślałem o powrocie, zresztą czas upłynął tak szybko...Pomimo pięknej pogody nadal nikogo nie przywiał wędkarski wiatr. Może dlatego że było bezwietrznie...😂
Tak podsumowując dzisiejszy dzionek to:
- złowiłem 4 szt. największy 61 cm
- zmarzłem jak cholera
- spociłem się. bo było gorąco😀
"Czerwona mrówka" zastąpiła należycie "Biała mewę" i również czekała na mnie na tym najładniejszym ze znanych mi parkingów.
Pozdrawiam - Janusz
Witam !
OdpowiedzUsuńSuper , że będzie wiecej relacji z wypraw wędkarskich bo czytam Pana Blog odkąd pojawił się pierwszy wpis w 2005 roku kiedy miałem 13 lat :) teraz juz mam 27 i nadal tu zaglądam . Nie ukrywam , że są to też moje okolice i najbardziej uwielbiam jezoro zdbiczno w którym jeszcze są fajne ryby lecz ciężkie do złowienia . Pozdrawiam !
Z tym "więcej relacji" to ostrożnie. Na ekranie komputera jest już kilkadziesiąt katalogów z moich wędkarskich wypraw...ale ciężko zabrać się do pisania. Może teraz któryś raz z kolei spróbuję, bo szkoda fajnych fotek i ...jestem już na emeryturze. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń