Posty

Wyświetlanie postów z czerwiec, 2018

Sobotni odpoczynek na j.Górnym

Obraz
Po kilku deszczowych dniach przyroda ożyła na nowo zielenią. Nie trwało to długo, znowu przyszły upały, tak że przerwa od wędkarstwa jaką miałem zupełnie stała się nieodczuwalna. Wolna sobota, 4 rano i jak w piosence "Pod Budą"..."niebo już różowieje na wschodzie..." zasiadłem w łódeczce. Cisza i spokój, tylko ptactwo, nie zważając na moją obecność, budziło się, dając znać o tym wszystkim dookoła.  Łowisko nęciłem sporadycznie już od czerwca. Były to około 2 kilogramowe porcje grubego ziarna, mieszanki kukurydzy, łubinu, pszenicy i konopi. Przepis udostępniony przez starych wędkarzy, skuteczny. Próby z mieszankami sypkimi kończyły się sprowadzeniem w łowisko wszędobylskiego krąpia. Po kilku chwilach na wędzisku poczułem ciężar pierwszej, niezłej płoci. Słońce już stało wyżej, ale na niebie zaczęły pokazywać się nieśmiałe chmury. Może chociaż na chwilę zakryją palące słońce. Nawet w łódce na środku jeziora było gorąco i jedynym ratunkiem jest zanurzana ...

Drapieżna ważka, "bojowy" krąp i męczący wszystkich ...upał

Obraz
Prognozy pogodowe obiecywały burze, opady, nawet gradobicie. Niestety popadało nawet nieźle...ale u sąsiadów kilkanaście kilometrów wokół Wałcza. Wszyscy powoli mamy dosyć tego gorącego czasu. Wędkarstwo z racji przebywania nad wodą powinno być przyjemne, ale jest tylko kilka porannych godzin. Dzisiaj również było nawet...zimno o godzinie 4 rano. od zimnej, "oblepiającej" mgły uratował mnie zabrany / z przyzwyczajenia/ ciepły polar. Pierwsze swoje kroki skierowałem na zupełną płyciznę, wychodząc z założenia że wychodzące słońce i ciepła woda na płyciznach zwabi również ryby. łubię tam rzucić obrotówką, bo pięknie widać w okularach ataki drapieżników...i nie tylko. Kolega Grześ popłynął na swoją linową miejscówkę i "zastygł" odwrócony tyłem do całego świata. Łowienie linów wymaga spokoju, a głównie ...cierpliwości. Sądząc po częstych zmianach łowisk, to tego ostatniego Grzesiowi trochę brakuje.😀 Na płyciźnie rzucając małymi blaszkami, miałem ju...

Upał, upał i ...okonie

Obraz
Tydzień upałów dał się wszystkim we znaki. Nie padało już w naszym otoczeniu dawno i trudno to znieść na co dzień. Straciłem już wiarę w nieomylny /moim zdaniem/ ICM- prognozę pogody, bo te obiecywane burze i deszcze powinny być porównywalne z równikową porą deszczową, a omijają nas o kilka kilometrów. W nocy trochę chłodniej, więc około godziny 4 jest całkiem przyjemnie. I może też z tego powodu wyskoczyłem w wolną sobotę zobaczyć, co się dzieje na "mojej" wodzie. "Łysy" świecił jeszcze w okazałej pełni a już z drugiej strony niebo bladło na wschodzie. Cisza, chłodno ...super. Sobota skusiła jeszcze nie tylko mnie, bo na płyciźnie ujrzałem Grzesia /miał ustawić się na łowienie linów i chyba to czynił/. Na wodzie pojawił się na krótko jeszcze kolega wędkarz, który szybko nam zniknął za zakrętem zatoki. Nastawiłem się na połów okoni i spojrzenie na wody zatoki aż do tego zapraszało. Drobnicy masa, a pod nią... Niedaleko łowił Grzegorz ...jak na r...