Sobotni odpoczynek na j.Górnym

Po kilku deszczowych dniach przyroda ożyła na nowo zielenią. Nie trwało to długo, znowu przyszły upały, tak że przerwa od wędkarstwa jaką miałem zupełnie stała się nieodczuwalna. Wolna sobota, 4 rano i jak w piosence "Pod Budą"..."niebo już różowieje na wschodzie..." zasiadłem w łódeczce. Cisza i spokój, tylko ptactwo, nie zważając na moją obecność, budziło się, dając znać o tym wszystkim dookoła. Łowisko nęciłem sporadycznie już od czerwca. Były to około 2 kilogramowe porcje grubego ziarna, mieszanki kukurydzy, łubinu, pszenicy i konopi. Przepis udostępniony przez starych wędkarzy, skuteczny. Próby z mieszankami sypkimi kończyły się sprowadzeniem w łowisko wszędobylskiego krąpia. Po kilku chwilach na wędzisku poczułem ciężar pierwszej, niezłej płoci. Słońce już stało wyżej, ale na niebie zaczęły pokazywać się nieśmiałe chmury. Może chociaż na chwilę zakryją palące słońce. Nawet w łódce na środku jeziora było gorąco i jedynym ratunkiem jest zanurzana ...