Zimowy start nowego sezonu na j. Wielki Bytyń
Na pory roku możemy narzekać, lubić lub nie albo przyjąć je z całym bagażem pogody jaką przynoszą. Koniec grudnia i początek stycznia to zawsze przygotowania do połowów pod lodem. Niestety w tym roku u nas pokrywy lodowej "jak na lekarstwo" a ta co była to tylko dla zupełnych desperatów. Wiec przeglądając ICM codziennie wypatrzyliśmy w miarę pogodną sobotę a jeszcze jak dodałem wolne od pracy to tylko ...wędkarstwo. Do kogo dzwonimy...oczywiście do Romana "Kruka" zawsze gotowego i przygotowanego. Okazuje się że moja propozycja jest lekko spóźniona, bo Roman poprzedni dzionek spędził na pomoście w Nakielnie łowiąc płocie. Eeech ci emeryci😉.
Wiec szybko zezwolenie / na połowy pod lodem/, wieczorne wyważanie zestawów i rano czekałem na terenowa Dacię kolegi. Kilkanaście minut i byliśmy na ośrodku AKŻ w Nakielnie.
Ośrodek uśpiony, łodzie i urządzenia zabezpieczone. Cicho i czysto, nawet w taką styczniową pogodę miło się tutaj przebywa. Polecam na spacery i wypady rodzinne.
Jezioro również spokojne, jak okiem sięgnąć zwierciadło wody bez najmniejszej zmarszczki. Nie ma wiatru, słychać doskonale ptaki i odgłosy z Nakielna. Sobota, wiec ludzie pracują nie to co my...😜
Zgadnijcie, kto przywitał mnie takim szerokim i szczerym uśmiechem? Oczywiście Grześ, wędkarski wiarus, całoroczny oblatywacz okolicznych jezior. Przyjechał tu wcześnie rano...rowerem. Jeździ nim wszędzie- i jak mówi "dla zdrowia". Gawędzimy często na naszym kochanym jeziorze Górnym i chyba się ...polubiliśmy.
Do naszego duetu dołączył wreszcie Roman, obładowany /niewidocznym/ plecakiem i pozostałymi akcesoriami. Łowimy tylko na jednego ""bata" a jest co dźwigać. No to mamy komplet 3 ...wariatów.
Szanowne nasze małżonki i nie tylko one twierdzą, że normalni ludzie o tej porze i w taką pogodę siedzą w domu.
Nie zabrałem aparatu, i jak widzicie zresztą jakość zdjęć pozostawia wiele do życzenia, ale ma jedną zaletę /ta uwaga to do foto-guru kolegi Czarka/oddają atmosferę czasu, zdarzeń i miejsca, postrzeganą moimi oczyma. Jak nie uchwycić klucza łabędzi w taki styczniowy poranek?
Wygodna "zasiadka", pogaduchy na różne tematy, ważne i nieważne. W przepastnych plecakach i torbach pyszne kanapki i gorąca herbatka z sokiem malinowym. Żyć nie umierać...
A jeszcze jak mamy branie płotki, a było ich kilkadziesiąt, to sami spójrzcie na uśmiech Grzesia. Wyjaśnia wszystko... Wszystkie ryby wróciły do wody w dobrej kondycji.
I ja tam byłem, ryby łowiłem a wszystkim malkontentom mówię: "żałujcie", bo było SUPER!!!
Pozdrawiam - Janusz
Komentarze
Prześlij komentarz