Łowimy wszyscy...królem zostaje Roman
Piękny sierpniowy poranek- to wszystkie ranne "ptaszki" już były na wodzie. Piszę o dwóch łódkach starszych panów / Mietek i Józek/ preferujących zasiadkę z łódki, łowienie białej ryby ewentualnie połów okonia i szczupaka na żywca. Na załączonym zdjęciu trudno ich wypatrzyć w oparach porannej mgły.
Jest też Janek z zięciem Sebastianem, który każdą chwilę swojego krótkiego zachodniego urlopu spędza spiningując po jeziorach doliny Rurzycy.
Janek jak stary weteran /zresztą i słusznie, bo łowi na jeziorach już wiele lat/ zna miejscówki, gdzie może ukrywać się szczupak. Wcześniej sporo brodził brzegami, teraz jednak łowimy wszyscy z łodzi, dużo wygodniej.
Słońce już wzniosło się wyżej to i kajakowy spływ wynurzył się spoza cypla. Tym razem jest cicho i miło, jest "dzień dobry" itp. W kajakach widać dzieciaki, dla których taka wycieczka jest sporą frajdą. Niestety zdarzają się też "bandy" pijanych i rozwrzeszczanych grup. Że jeszcze nic złego się nie stało?...odpukać.
Koło południa dołączył do nas kolega Roman. Trochę dowcipkowaliśmy na temat "przyciśniętej kołdry", ale Roman nie zważał na nic i popłynął w zarośniętą część zatoki. No i chyba wybrał nieźle, bo usłyszałem z daleka " Janusz jak możesz mi pomóc..." Ujrzałem z daleka, jak kolega mocuje się z rybą...
Roman miał kijek taki bardziej okoniowy, za przynętę robiła mała obrotówka, no i oczywiście bez przyponu.
Po dłuższej chwili "szczupły" na szczęście opuścił zielsko i pokazał się na chwilę.
Zdążyłem go uchwycić w obiektyw aparatu, całkiem niezła sztuka. W dzisiejszych czasach to już rzadko tej wielkości drapieżniki łowimy w roku. Woda jest "wyjechana" jak mówią koledzy...
Moja pomoc polegała na pożyczeniu Romanowi chwytaka, bo oczywiście nie liczył się z takim zdarzeniem i "zero podbieraka" w łódce. Sprawnie jednak poradził sobie z wyciągnięciem drapieżnika.
Gratulacje, mierzenie i ważenie. Szczupak ważył 4,12 kg i mierzył równo 80 cm. BRAWO!!!
Pozdrawiam - Janusz
Komentarze
Prześlij komentarz