Posty

Wyświetlanie postów z 2025

"...nie ważne jak zaczynasz..."

Obraz
  'Przysłowia mądrością narodów", nie zawsze jednak właściwie interpretowane, a mój tytuł dzisiejszego opowiadania "pachnie bardziej każdemu...polityką. Ja jednak dalece odbiegam od takich porównań. Ale do "brzegu", wyjechaliśmy z domu o godzinie szóstej, zabierając ze sobą kolegę Romana /nasze łódki obijają sie burtami w porcie/. Romana standartem jest rozpoczynanie połowów w bardzo późnych porannych godzinach. Jak przyznacie, jezioro przywitało nas ...pięknie. Panowie ostro zabrali się do przygotowania łódek , każdy od dawna wie, co ma robić. Pływamy ze sobą już ładnych parę lat. Jak zwykle sporną kwestią są zwykle...kierunki. Zgodnie zresztą ustalilismy pobliską zatokę na początek połowów. W oddali na zdjęciu można zobaczyć kolegę Janka , który wybrał sobotę na czas wędkarskich połowów. Nam zatoka nie przyniosła specjalnych wyników, padły jakieś "szczypaki" nie warte zdjęć i słów, okoń nie współpracował. Kolega Janek wyprzedził nas, zmieniając miejs...

"...złe miłego początki..."

Obraz
 "Przestawiłem" słowa starego powiedzenia w tytule dzisiejszej relacyjki, ale oddają w/g mnie ten dzień naszej wyprawy. Czas jak zwykle ten sam, zapisy pogodowe ICM-u poprawne, więc długo się nie namyślaliśmy ze Zbyszkiem. Piąta rano, a już stałem na brzegu jeziora.   Spojrzenie w drugą stronę, fotka już z ławki łódki, krótka rozmowa o kierunku i planach łowienia. Rozpinamy wędziska, zakładamy przynęty /podglądamy ukradkiem ", co założył kolega?😂😂"/.  Zapytacie się, gdzie te "...złe miłego początki...", ale niestety było pioruńsko zimno, kilka stopni, a na wodzie to się odczuwa podwójnie. I niech Was nie zwiedzie uniesiony kciuk Gruszki. Podniósł go, bo promienie słońca zaczęły ogrzewać zmarznięte dłonie , uszy i ...resztę. Zresztą ciepła kurtka, polarek uratowały chyba dzisiejszą sytuację kolegi.😁😁 I tu się zaczęło to "...miłego...", Zbyszek dostał na szczupakową przynetę pięknego okonia. Znawcy zresztą zawsze mówią , że porządny okoń nie bo...

..."od skowronka do żabki"...

Obraz
 Może zacznę od wyjaśnienia tytułu tego bloga, bo dla młodszej części czytelników może być nieczytelny. W naszym kręgu "wiekowym" oznacza to czas od wczesnego poranka do późnych godzin wieczornych. Ale od początku, właśnie od godziny...4,30 . O wstępnych procedurach już kilka razy pisałem, więc je pominę. Dotarliśmy naszym "zestawem" oczywiście pierwsi i ...jedyni.  To, że "jedyni", to za bardzo nie było dziwne. Przenikliwe zimno, oblepiająca mgła nie zachęcały do pływania. My jednak nie mogliśmy się doczekać, jak nie zatopimy się w oparach tej mgły. Nasze nosy i dłonie marzły, jak co najmniej w marcowych dniach. Brrrr...😕😕 Pierwsze promienie wschodzącego słońca nie dawały jeszcze żadnego ciepła, ale była nadzieja, że z każdą chwilą będzie lepiej.  Odwróciłem się na łódce, aby jak zwykle nie przegapić wschodu słońca. Ile razy już oglądacie takie fotki, ale warto wcześnie wstać i widzieć, słyszeć i trzymać spining w dłoniach. Nie uwierzycie, ale poczułem ...

......dziesiątka Marylki

Obraz
 Na moim blogu króluje temat wędkarskich przygód, ale myślaą przewodnią jest też "... i nie tylko". I dzisiaj zdarzyła się wyjątkowa okazja, z którą podzielę się z Wami. Nie mam pamięci do dat urodzin, imienin itp., nawet czasem zastanawiam się nad ...swoją😁. Zawsze mogę liczyć na moją kochaną małżonkę. Ale jedyną datą, którą zawsze pamiętam, to data urodzin Marylki 05.05. 1955...nie wiem dlaczego😂.I dzisiaj mieliśmy przyjemność obchodzić w rodzinnym gronie ten dzień. Główna zasługą Marylki /przy odrobinie mojej pomocy...czasem przeszkadzałem/ jest wychowanie wspaniałej trójki dzieciaków. Dzisiaj już trochę starsi...kiedy to przeleciało? A zgadnijcie do kogo przytulają się najczęściej te wspaniałe wnuczki i wnuki?  Te świąteczne, słoneczne, majowe dni tylko podkreśliły urodziny Marylki. W rodzinnym gronie, pogodnych, uśmiechniętych spędziliśmy miłe popołudnie. Jak widać powyżej, prawie wszystko masz, a ja Ci życzę ogromu zdrowia.           ...

Pierwszomajowy dzionek...SUPER

Obraz
  Długo wyczekiwany dzień, w myślach był często obecny, a już w kwietniu zaczęły się przygotowania. Sprawdzenie sprzętu, przegląd przynęt no i dyskusje, i plany miejsca połowów. Długo ze Zbyszkiem nie dyskutowaliśmy, obaj w zgodzie wybraliśmy nasze "szczupakowe eldorado". Jakby nie patrzeć, to zawsze była zabawa i wędziska grały ulubioną melodię. W przeddzień spojrzenie na prognozę pogody i uzgodnienie godziny wyjazdu. Jak zwykle byliśmy pierwsi, bo jak to mówi Gruszka "na świt poczekamy nad wodą". "Procedury" zachowań nie zostały zapomniane i już po chwili łódeczka była przygotowana do wypłynięcia. Na dzień dobry przywitał nas szczupak żerujący niedaleko /na zdjęciu widać kręgi, które pozostawił/ "No, Grucha dawaj szybciej" wyrwało mi się z ust. Za kazdym razem zachwycamy się wschodami słońca /zrobiliśmy fotki takiego godzinnego, pięknego spektaklu słońca/. Dodajcie do tego odgłosy ptasich nawoływań , których nie odda żadne zdjęcie. Coś wspaniał...

Samotny wypadzik na jezioro Górne

Obraz
Dzięki mojej kochanej wnuczce, Julce, która wyręczyła mnie w codziennych obowiązkach, mogłem zaplanować samotny, wędkarski wypad. Samotny, bo moi współtowarzysze połowów, w tym dniu niestety, nie mogli mi towarzyszyć.Wyruszyłem gdzieś około godziny dziewiątej, wyluzowany, w samochodowym radiu /a właściwie nazywając odtwarzaczu ,bo jak w minionym czasie zrobiono z radiowej "trójki" ....😡😡 to wstawiłem coś w dziurę po odbiorniku, co odtwarza moją ulubioną muzykę z You Tube.👍 Niestety, humor straciłem już po minięciu węzła drogowego. Wycięte drzewa, poryte pasy lasu, wszystko pod budowany drugi pas drogi szybkiego ruchu. Niestety, nawet po skręcie na drogę do Czechynia leśnicy zrobili swoje leśne "porządki". Pozostawione samotne drzewa na wyciętych pasach pięknych, zielonych lasów nie poprawiają nastroju. Dobrze, że chociaż  w głośnikach słyszę ulubionego Van Morrisona i "Someone Like You". ' Za kilkaset metrów w Głowaczewie poprawia mi również nastrój...