Ostatnia, "jesienna" wyprawa

Nareszcie wolna sobota i żadnej przeszkody, aby nie wyskoczyć ze spiningiem na ukochane jezioro. Prognozy pogody tyko kasandrycznie brzmią, ale kto by się tam przejmował. Wiadomo przecież, że potrafią się również nie sprawdzić. W piątek od 13 godziny siedziałem w pracy przed monitorem nie wyglądając nawet przez okno, ale jak wsiadłem do samochodu o 20, to wokół już była biała zima, tak już na serio. Kilka zarzuceń „zadem” samochodu i „ciepły” dźwięk ABS przypomniał mi, że oponki to mam jeszcze letnie. Od czego jednak są przyjaciele-wędkarze-wulkanizatorzy. Kręcił nosem, bo „.. człowieku na 8 mam umówionych 3 klientów i modlę się aby nie byli zbyt punktualni to może mnie nie pobiją...Westchnął tylko jak mu powiedziałem, że jadę na łódkę i ... umówiliśmy się na 7, 15 rano. No i przecierałem drogi leśne jako pierwszy / dobrze, że wszystkie dziury znam na pamięć/ na zimowych oponkach i grubym białym puchu. Jezioro przywitało mnie ...ciszą. Żadnego dźwięku ...