Czyżby koniec sezonu...?
Ostatnim razem przyjechaliśmy nad jezioro trzy albo cztery dni po niewielkich mrozach i była to najkrótsza nasza wyprawa. Tafla jeziora skuta lodem, co z tego , że nie miała nawet 1 cm grubości, to całkowicie uniemożliwiała pływanie i łowienie. Uśmialiśmy się z siebie, osłodziliśmy sprawę ...cukierkiem i "w tył na lewo"😁😁. I tak minął tydzień i nie daliśmy za wygraną, Gruszka stwierdził autorytarnie, że lodu nie będzie, ja się nie sprzeciwiałem /będzie jego wina😂/. Jak zwykle sprawdzenie pogody, wbicie się w ciuchy "zimowe", kilkanaście kilometrów mglistej drogi i gdzieś około godziny 9 zameldowaliśmy się nad brzegiem. Lodu nie było...uff !!! - ulżyło 😀. Widok jeziora przyspieszył nasze "procedury" tzn. Gruszka zajął się samochodem i przyczepką /parkowanie, zabezpieczenie itp/ ...ja przygotowywałem łódkę do wypłynięcia. Jezioro = marzenie, woda spokojna, kilka stopni powyżej zera, nikogo na wodzie /podobno trudno znależć takich jak my ...wariatów/. C...