Krótko, ale...treściwie

Mój towarzysz wędkarskich wypraw wybrał się do rodzinki w Anglii / z przesłanych fotek, coś tam dłubie, ale zbiera również ogromne ilości grzybów....oczywiście żartowałem/. Kilka wypraw na białą rybę tylko podładowało pragnienie wzięcia w dłonie spiningu. Okazja nadarzyła się w poniedziałek, wymagało to kilku uzgodnień z ...Marylą i wnuczkami. Wszystko odbyło się pozytywnie i wczesnym rankiem robiłem już fotkę zamglonego, zimnego, ale ulubionego jeziora.


 Łowiłem dzięki zaproszeniu przez kolegę Mirka, któremu zawdzięczamy "dzierżawę" łódki. Mirek pływa zresztą na identycznej. Sprawdzona, niezła konstrukcja, dorobilismy ze Zbyszkiem kilka udogodnień /bloczki, uchwyty i wzmocnienie burty/ i pływa się fantastycznie. Na zdjęciu kolega już w zimowych ciuchach, ja zresztą też. Wyjeżdżaliśmy  przy 4 stopniach, do tego zimna, oblepiająca wszystko mgła. Brrrr....


Założyłem na początek gumę , zwaną na naszej łodzi "pomarańczem" i długo nie czekałem na pobicie. Było takie "nijakie", skrzyżowanie zielska z małym okoniem, ale po chwili wędzisko amortyzowało odzjazdy ryby. Rewelacji nie było, 63 cm, ale cieszy mocno.


Na jeziorze cisza jak zwykle, nad głowami przeleciał jastrząb, wzdłuż trzcin przemykała para nierozłącznych  łabędzi. Jak dwa białe duchy pośród oparów mgły...


Jak zwykle nie wytrzymałem, w szczupakową gumę "pukały" co chwilę okonki, ręce powędrowały do pokrowca i już trzymałem "ultralaghta"/Gruszka by powiedział "i co , teraz czeburaszka"/. Okoń brał, stukał i coś się działo.


Wokoło już słońce oświetliło wczesnojesienne barwy otoczenia, nie skłamiemy jak powiemy, że jesień tuż tuż. Ale przyznacie, że też jest pięknie...


Woda w jeziorze bardzo czysta, postanowiłem zrobić fotki w jakich warunkach łowimy. Głebokość nie przekracza 2m, i całe jezioro zarośnięte jest podwodną roślinnością. Do tego dochodzą wyspy grążeli i sporo zatopionych gałęzi drzew. Wszelka ryba ma świetne warunki do bytowania, wędkarze duże pole do popisu, kłusole trudne warunki dla swojej "działalności".



I jak zwykle zemściło się na mnie odpuszczanie połowów szczupaka. Mirek tak jak Gruszka nie odpuszczał i łowił na "januszową" obrotówkę. w starym wędkarskim przysłowiu jest napisane, że szczupak nie ugania się za drobnymi przynętami. Mirka krótkie "chyba coś mam" i obok łódki trwała walka z niezła rybą. Kolega zabiera na łódkę spory, karpiowy podbierak, więc z przyjemnością podebrałem to drapieżne 73 cm. BRAWO  Mirek!!!


Kolega spieszył się do pracy, więc o 10 byliśmy już spakowani , ostatnie spojrzenie na jezioro i...do domu. Było SUPER!!! Dzięki Mirku😀😀😀



Pozdrawiam-Janusz

Komentarze

  1. Super zdjęcia pięknego jeziora, fajna relacja, życzę udanych jesiennych połowów!!!👍

    OdpowiedzUsuń
  2. Super zdjęcia i relacja. Pozdrawiamy

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak zawsze ciekawa relacja okraszona pięknymi zdjęciami. Pozdrawiam serdecznie (Darek).

    OdpowiedzUsuń
  4. Przyjemne z pożytecznym.Piękne polska jesień.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Rurzyca czy Piława? wędkarski dylemat.

Rozpoczynamy sezon...nareszcie

"...nie ważne jak zaczynasz..."