Jezioro Górne, Grzegorz i płocie


Kilka tygodni szaro-burej pogody, z codziennymi opaadami deszczu i silnym wiatrem nie nastrajały nas wędkarzy optymistycznie. Dobrze, że postanowilismy ze Zbyszkiem zrobić totalny remont naszej łódki, a że Zbyszek udostepnił  swój garaż, więc powoli ale '"porządnie" pracowaliśmy nad naszym "pływadłem". Zrobię chyba jakąś relacyjkę z tych prac, może komuś się przyda😀
Pierwszy, słoneczny i w miarę ciepły dzionek tego roku Stwórca zaplanował na Dzień Kobiet. Krótki telefon do Grzegorza i zapadła decyzja, że uczcimy go na jeziorze Górnym.
Nic mnie tak dawno nie ucieszyło, jak znany widok drogi na ukochane łowisko.


Jezioro przywitało nas ...spokojem. Słonecznie, bezwietrznie, cóż można chcieć wiecej. Jednak po kilku godzinach siedzenia, błogosławiłem decyzję o ubraniu się w zimowe ciuchy. były doskonałą barierą dla przenikającego zimna /dzięki Janek Skipor/.


Łowiliśmy z Grzesiem tylko jednym bacikiem, ja 6m z 1,5g spławikiem. Przynetą było ciasto...pachnące wanilią. Ot i wszystko...


Ku naszej uciesze, po jakiejś pół godzince oczekiwania zaczęły się pierwsze brania. Płocie były "miarowe", co któraś nawet mocno powyżej 20 cm.


Złowiliśmy razem około 30 szt płoci, spędziliśmy na pogaduszkach kilka godzin. 
Śpiewu ptaków, widoku budzącej się z zimy natury i świeżego powietrza...nie zmierzyłem😀


Uśmiech Grzegorza świadczył również o mile spędzonym dniu. Był już wcześniej na jeziorze /jak zwykle On otwiera corocznie sezon/, ale dzisiejszy dzień był według niego najlepszy.


Na parkingu czekała na nas karnie "Czerwona mrówka". Jak co roku obiecaliśmy sobie, jak najwiecej wypadów na nasze jezioro. Oby sie spełniło...



Pozdrawiam-Janusz

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Rurzyca czy Piława? wędkarski dylemat.

Rozpoczynamy sezon...nareszcie

"...nie ważne jak zaczynasz..."