Uśmiech żaby, czyli pierwszy wypad 2015 roku

Pierwszy wypad nad wodę w tym roku !!! Strasznie późno porównując poprzednie lata, ale czasu było jakoś więcej, a i ja mając trochę wolnego, spędzam go na budowie domu. Ale dzisiaj to pierwsza wolna sobota z przepiękną pogodą, więc grzechem byłoby nie skorzystać. Jeszcze Janek zaprosił mnie na swoją łódkę abyśmy poszukali płotki, więc około 9 meldowaliśmy się, na dobrze nam znanym, leśnym parkingu. Ucieszył mnie ogromnie widok przydrożnych brzózek rosnących wzdłuż piaszczystej drogi nad nasze jezioro.



No i jesteśmy nad jeziorem. Wspaniały widok cichej, spokojnej i czystej tafli wody. Wokoło tylko głośny świergot i nawoływania ptasich osobników. Wiosna, a więc czas zalotów, dobierania się w pary i ptasich rodzinnych obowiązków. Przed nami jednak trochę pracy przy łódce, Janek pozostawił ją na zimę w wodzie i dzisiaj po czubek burty wypełniona była wodą z butwiejącymi liśćmi. Myślę iż w przyszłym roku Jasiu będzie jednym z pierwszych, który przewróci łódkę do góry dnem na brzegu.



Wody nie ma, pozostał tylko specyficzny, bagienny "zapach". Ładujemy wędki, torby i nareszcie odbijamy na wodę. Jest zaje...fajnie.



Płyniemy na naszą wiosenną miejscówkę przy zatopionym drzewie. Kilka lat temu Janek mnie tam zaprosił i już tak zostało, że w tym miejscu corocznie rozpoczynamy sezon. Płyniemy wzdłuż brzegu z suchym pasem trzcin, ale powoli przebijają się młode i zielone. Do końca kwietnia powinno być wokół bardzo zielono. Oby jak najszybciej....



Nie mogę się powstrzymać, aby nie zrobić zdjęcia tego pięknego nawet szarą, wczesną wiosną jeziora. Taki spokój...



Przycumowaliśmy, rzuciliśmy kotwice, nęcenie i łowienie. No i tu już z łowieniem nie było tak łatwo. Ryby nie współpracowały, Janek chyba dopiero po godzinie wyjął z wody pierwszą w tym roku płotkę. Przyjęliśmy ją z radosnym okrzykiem, wszak to dobra wróżba na przyszłe, wędkarskie dni.



Oto łowca i jego pierwsza tegoroczna zdobycz. Super, że się zaczęło...



Nad naszymi głowami krążyło stadko krzykliwych żurawi. Z trudem udało mi się moim zwykłym "cyfrakiem" zlokalizować je wysoko na niebie. Coś tam jednak widać....Kolega Czarek ze swoim sprzętem miałby tu pole do popisu...wolał jednak siedzieć w domu. Szkoda....


Minęło już południe, było gorąco, zaczęliśmy się kręcić w łódce / bolące kości/ i nieuchronnie oznaczało to koniec tego wędkarskiego wypadu. Kilkanaście płotek to "akurat" na pierwszy raz. Zresztą nie o ilość tu przecież chodzi...




A o co chodziło z tą żabą? Otóż to następna oznaka wiosny, bo już przy brzegu natknąłem się na kilka par żab / ale to się napisało!/Zdjęcie robione poprzez taflę wody /przeraźliwie pięknie czysta/ Nie będę pisał, co niektóre z nich robiły, bo to od lat 18 ale...



...przesyłam wszystkim jej piękny uśmiech Ona naprawdę się śmieje, a jak nie wierzycie to sami przyjedźcie w to piękne miejsce i sprawdźcie.



Jeszcze ostatni rzut okiem aparatu na jezioro. Od dzisiaj będziemy częściej /może już jutro/ Jest to najlepsze miejsce do wyciszenia samego siebie, zapomnienia o codziennych kłopotach i problemach. Zapraszamy.....



Pozdrawiam - Janusz

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Rurzyca czy Piława? wędkarski dylemat.

Rozpoczynamy sezon...nareszcie

"...nie ważne jak zaczynasz..."