Łowienie z Grzesiem na j. Górnym
Kiedy wreszcie "zejdzie" lód? To najczęstszy dylemat wędkarski o tej porze. Duże otwarte jeziora radzą sobie szybko, a mniejsze i położone wśród lasów dużo wolniej. A nad wodę z wędką, po tak długiej przerwie ",chce się, że aż boli". W sobotę do mojej pracy wpada kolega Grzesiek i oznajmia, że spuścił już łódkę i połowił tak na próbę bacikiem przy brzegu. Jak się później okazało to tylko przy brzegu "puściło" i Grześ dalej nie mógł już płynąć. Ale tego nie wiedziałem...Jako że nasza łódka leżała sobie jeszcze na brzegu wprosiłem się na niedzielę do łódki kolegi. Również wygodna, obszerna i bezpieczna /"pospawał" ją w kilka dni w swoim garażu/. Nie mówiłem Wam, że Grześ /około 70 lat/ na j. Górne jeździ rowerem, wyjazd godzina 4 lub 5 rano. Ja zaproszenie przyjąłem, ale moją "białą mewę" zaparkowałem jak zwykle na uroczym parkingu, gdzieś po 9 godzinie... Znajoma droga w drugą stronę, do jeziora, jeszcze bardziej urokliwa. Super...