Majowe ostatki z kolegą Zbyszkiem zwanym Gruszką
Umówiłem się ze Zbyszkiem, dzień wcześniej, na szczupakową wyprawę trochę później, więc dzień zaczął się porannym, domowym śniadaniem. Kanapki i termos oczywiście również trafiły do torby /jak to mówią obeznani w temacie..."woda wyciąga"😁/ Gruszka również jak wyżej, tylko w termosie czarna kawa/. Jezioro przywitało nas piękną pogodą, powiewał lekki wiaterek marszcząc delikatnie taflę wody. Super... Grześ już okupował swoje miejsce "na liny, sypał gęsto kukurydzą, dziwnie wabiąc wokół niego łabędzie. Jak zwykle przyjechał rowerem "skoro świt" /na świt czeka z reguły w łódce/, powitania wymieniliśmy ...okrzykami. Zresztą łabędzie towarzyszą mi na tym jeziorze od zawsze, Każdego roku obserwuję ich wiosenne zachowania, potyczki samca przy odganianiu intruzów, wychowywanie młodych ptaków. Chyba nie ma relacyjki, z mojego łowienia, bez tych cudownych widoków. Zdarzają się również przeloty innych "ptaków", ale nie wzbudzają u mnie pozytywnych odczuć, więc f...